NEAPOL inaczej, czyli podróż mama+córka

by Monika
0 comment

Neapol…podobnie jak Bangkok, czyli kochasz lub nienawidzisz😜. Oba miasta pokochałam od pierwszego wejrzenie. Neapol to słońce, gwar, bałagan, chaos, no i brudny jest rzeczywiście. Czy mi to jednak przeszkadza?? Ani trochę! Mieszkańcy radzą sobie z tym bałaganem, a ja jestem tu przecież na chwilę. To miasto, dzięki swojej naturalności bardzo zyskuje. Nie jest „nadęte” jak wiele europejskich miast, ludzie oczywiście żyją w dużej mierze z turystów, ale nie ma sztuczności, nikt się nami-przyjezdymi specjalnie nie przejmuje. Panuje fantastyczna atmosfera, a widok wiszącego wszędzie prania (prześcieradła, haleczki, majteczki🙈 itp) jest charakterystyczny dla Neapolu właśnie.

Znalazłam bardzo fajny apartamencik w samym centrum, tuż przy klasztorze Santa Chiara. Lokalizacja była super klimatyczna, po zmroku nieco mroczna, a nasza kamienica ustytuowana niemal mu w mur z klasztorem prezentowała prawdziwie neapolitańskie oblicze😜

Naszym pierwszym celem, głównie ze względu na terminy zwiedzania ze wspaniałą Przewodniczką, był Podziemny Neapol czyli NAPOLI SSOTTERRANEA. Samo miejsce, a właściwie całe podziemne miasto, ma wspaniałą historię. Jednak zdecydowanie polecam wybrać się tam w towarzystwie pani Ewy Góreckiej, polskiej Przewodniczki, której opowieść nadała sens oglądaniu tych zimnych ścian👍🏽 W podziemiu panuje stała temperatura ok. 17 stopni, czyli o 15 mniej niż na zewnątrz w tym czasie…to ma znaczenie:) Żeby nie było, że tylko mnie się opowieść podobała – Marcela była zachwycona. Inne, młodsze dzieci też były zadowolone, szczególnie z przeciskania się wąskimi, klaustrofobicznymi tunelami.

Wejscie do podziemi znajduje się niedaleko Piazza Plebiscito, jednego z najbardziej charakterystycznych miejsc w Neapolu.

OKOLICE NEAPOLU

PROCIDA😍

Całe Wybrzeze Amalfi znajduje się na tyle blisko Neapolu, że nie odwiedzenie choć jednego miasteczka, byłoby wręcz zbrodnią! Pierwszy w planie był rejs na Procide, malowniczą wysepkę po drodze na Ischię⛵️🛶. Wybrałam Procidę ze względu na najmniejszą ilość turystów. Większość płynie na Capri oraz Ischię. Procidę natomiast znacie zapewne doskonale z magicznie kolorowych zdjęć…jak poniżej😍. Bilety na prom najlepiej kupić z wyprzedzeniem., szczególnie w okresie wakacyjnym. My byłyśmy jeszcze przed pełnym sezonem, a i tak musiałyśmy kupić bilety z 2 dniowym wyprzedzeniem. Bilety kupimy w kasie w Porcie Beverello (niedaleko Castel del Nuovo) i z tego miejsca też wypływamy. Jest kilka rejsów w ciągu dnia, ale najlepiej kupić od razu bilet powrotny na konkretną godzinę. UWAGA – na Procidzie wystarczy kilka godzin…naprawdę. My wypływałyśmy ok. 9, bilet powrotny miałyśmy na 18:30, a wracałyśmy już o 16…normalnie nie wpuszczają na prom o innym czasie niż ten na kupionym bilecie, ale wykorzystałyśmy z Marcelą nasz urok osobisty i udało nam się uprosić przystojniaka, który sprawdzał bilety😂🤣😄

Procida

Na wyspie są aż 3 mariny.
1. Marina di Procida– to port do ktorego przypływamy….tam trzeba było nakarmić ”dziecko”, zamiast drałować na drugi koniec wyspy😁🤪

2. Marina Chiaiolella– ta, która jest najdalej, a droga w upale z głodną Marcelą nie była najłatwiejsza. Chciałyśmy po drodze coś zjeść, usiąść i delektować się porankiem na wyspie, ale nie było ani kawiarni ani innego fajnego miejsca☹️. Za to juz w samej marinie dostałyśmy kawę i świeżutkie sfogiatelle😋😋. W porcie byłyśmy niemal same…no bo reszta najpierw mądrze poszła na śniadanko, a ja jak zwykle w gorącej wodzie kąpana🤪 Marina jest ładna, klimatyczna i niewielka. Stamtąd musiałyśmy iść znów bardzo długo do kolejnego miejsca.

3. Marina di Corricella– ta najpopularniejsza. Trzeba przyznać, że ma mnóstwo uroku i miejsc do odwiedzenia. Po pierwsze punkty widokowe. My zahaczyłyśmy o kilka w naszej męczącej drodze do Chiaiolella, a te dwa najbardziej znane, gdzie zrobilam najwięcej zdjęć ogarnęłyśmy na sam koniec…było warto👍🏽👍🏽. Pierwszym punktem jest punkt na Marina della de Corricella – tam robi się te piękne zdjęcia pastelowych domków ( zrobione tam zdjęcie mam jako tapetę na telefonie😁). Drugi punkt to Terra Murata, tym razem pastelowe domki są z drugiej strony. W tej okolicy warto po prostu pospacerować, nie spiesząc się. Koniecznie trzeba zejść na dół, do poru rybackiego, atmosfera jest bardzo lokalna, niewielu przyjezdnych powoduje, że nikt nie pędzi od jednego miejsca do kolejnego.

POSITANO/SORENTO🌞🌤☀️☀️

Kolejnym miejscem, które każdy podróżny zapewne odwiedzi są miasteczka rozrzucone na całym Wybrzeżu Amalfi. Wcale nie trzeba wynajmować auta, ponieważ ten region jest fantastycznie skomunikowany. Wszędzie dojedziesz pociągiem🚂 autobusami Sita🚌 lub połączeniem obu. Podróż zaczynamy na dworcu kolejowym Garibaldi, wcześniej kupując bilety (ja kupiłam 2 dni przed podróżą) łączone, czyli pociąg+autobus i oczywiście powrotne bez konkretnej godziny. Podróż pociągiem mija szybciutko, a ta autobusem jest fenomenalna, prowadzi wzdłuż wybrzeża Amalfi i widoki sprawiły że siedziałyśmy z nosami przyklejonymi do szyby😜🫶. Naszym celem było Positano, piękne instagramowe miasteczko…tam każde miasteczko to insta raj😜☀️. Rajskie widoki, które rzeczywiście zostają w głowie niczym gotowe pocztówki, cudowne słońce, kolory jak z kreskówek dla dzieci, morze, plaża i…no właśnie – tłok, dosłownie człowiek na człowieku. Ja trochę odwykłam od tego, ponieważ my bardzo dużo (!!!) podróżowaliśmy w czasie pandemii, tak , tak , to był cudowny czas dla podróżników. Nigdzie nie było turystów, tylko takie świry jak my😄🙈. Jednak początek czerwca, kiedy sezon dopiero się rozkręca, ale ludzie są tak stęsknieni za podróżami, że tłumnie wyruszają w trasę…bo już można. Jakimś cudem udało mi się pstryknąć parę fotek bez nadmiernego towarzystwa👍🏽


Koniec pandemii i rozkręcający się globalny kryzys można odczuć przy kasie, płacąc za cokolwiek. Słynne włoskie koperto urosło do abstrakcjnej kwoty nawet 4/5 € od osoby‼️W Positano chciałyśmy usiąść w restauracji na większy posiłek, ale skończyło się jak na zdjęciu poniżej🙈🙉…czy było warto???

Oj warto było!! Najlepsza EVER kanapka z PRAWDZIWĄ mozarellą. Jak ją dostałyśmy? Weszlyśmy do sklepu, który składał sie z 2 części-pierwsza sklepowa, standard, a w drugiej właściciel robił na miejscu kanapki ze świeżutkiej mazarelli, pomidorów, warzyw i ewentualnie pysznej szynki parmeńskiej. Na samą myśl mam ochotę na to, jakże proste danie. I to mówię ja, która znana jest z niejadania serów wszelkich😂. W drodze powrotnej zajrzałyśmy do Sorrento, jeszcze bardziej turystycznego miasta, było ślicznie, klimatycznie, ciekawie, ale nie miałyśmy bardzo dużo czasu przed odjazdem pociągu. Tam po prostu trzeba by pomieszkać, żeby w pełni zanurzyć się w ten klimat.

Powrót do Neapolu był bardzo zabawny, ponieważ w pociągu spotkałyśmy grupę młodziutkich Włochów…przypadkowe spotkanie zamieniło się niemal w imprezę. Oj, przydałoby się nam trochę tej ich beztroski, optymizmu i szaleństwa. Byli tak bardzo inni od naszych mlodziaków. W takich przypadkowych sytuacjach ujawniają się różnice w mentalności i sposobie postrzegania świata.

NEAPOL – co warto zobaczyć, gdzie pójść?
Moim zdaniem, po tym mieście trzeba się powłóczyć, dać się ponieść. Oczywiście jest kilka żelaznych punktów np.

Zamki/fortyfikacje: Castel Nuovo oraz Castel dell’Ovo oraz cała trasa pomiedzy nimi, biegnąca nabrzeżem.

Piazza del Plebiscito. Ogromny, tam odbywają się najważniejsze dla miasta wydarzenia. My pstryknęłyśmy kila zdjęć(na górze wpisu) i uciekłyśmy, ponieważ słońce tam niemiłosiernie prażyło☀️☀️

Galleria Umberto I. Przepiękny pasaż handlowy z XIXw, gdzie znajdują się sklepy topowych marek, ale samo miejsce zachwyca wnętrzem – przepiękna mozaika na podłodze oraz kopuła przywodzą na myśl galerię w Mediolanie.

GALLERIA UMBERTO I

Włócząc się po mieście nie sposób nie trafić na boskiego MARADONĘ. Zapewne wiecie, że Neapol słynie wręcz z kultu tego argentyńskiego piłkarza., który grał w tutejszym klubie w latach 1984-1991. Maradona jest obecny wszędzie. W sklepach, na straganach, na budynkach w postaci monumentalnych murali. Kult graniczący z histerią. Jest nawet kapliczka, gdzie właściciel przechowuje pasmo wlosów piłkarza…znalazłam ją, ale było pusto i nie miałam odwagi, żeby wejść. Może gdybym była prawdziwą fanką? Nie chciałam być ciekawską turystką, polującą na zdjęcie🤔

Kiedy Marcela odpoczywała od chodzenia i upału, ja włóczyłam się dalej z moją przyjaciółką GOOGLE MAPS🙈😜😂. Z jej pomocą znalazłam słynny mural Banksy…zrobił na mnie duże wrażenie-Madonna z pistoletem to przytyk do neapolitańskiej mafii i jej bossów, którzy zabijają z zimną krwią, a potem idą do kościoła, jak gdyby nigdy nic😡. Neapol cały pokryty jest street artem. Od razu zaznaczam, że to nie jest miasto dla ludzi, którzy podróżują, zaliczając kolejne punkty, oni nie polubią sie z tym miastem.

Czy wspominałam o jedzeniu i piciu??🍋🥐🍕🍕🍕 Nie, jeszcze nie!! Nie można o tym zapomnieć, to część tożsamości tego miejsca. Przede wszystkim PIZZA…chciałam się przekonać co takiego w niej jest, że każdy kto był ten wychwala. Nigdy nie byłam jakąś szaloną smakoszką pizzy aż do momentu, gdy zjadłam ją X razy w Neapolu. Co niby w niej takiego jest? Zasada im mniej, tym lepsza oraz im cieńsza, tym lepsza są kluczowe + oczywiście niepowtarzalny smak sosu. pyyyycha😋😋🍕🍕🍕. Co do picia to my raczyłyśmy się poranną kawką (to ja) i sokiem ze świeżo wyciskanych pomarańczy (Marcela), a wieczorkiem miał królować Aperol Spritz, jednak szybciutko zamieniłyśmy go na Limoncello Spritz- o niebo lepszy🍸🍹. No i na koniec słynne sfogiatelle…nawet udało mi się dowieźć dla Angel i Marcina nienaruszone, świeżutkie, bo kupione raniutko w dzień odlotu🥐🥮🧁🧁

You may also like

Leave a Comment